Tadzio planuje wyjazd na wakacje, więc postanawia zostawić kota u swojego najlepszego przyjaciela, aby się nim zaopiekował.
Tadzio po tygodniu pobytu na wakacjach, dzwoni do przyjaciela, aby zapytać jak tam jego kot?
Przyjaciel nie ma dla niego dobrych wieści i mówi:
– No kochany. Strasznie mi przykro, ale twój kot nie żyje.
Tadzio odpowiada lekko zirytowany:
– Eh, nie mogłeś powiedzieć tego jakoś inaczej, tylko walisz tak prosto z mostu?
Teraz będę miał zepsutą resztę urlopu.
Kurde no… mogłeś mi powiedzieć, że kot siedzi na drzewie i nie chce zejść.
Jak bym zadzwonił na drugi dzień do ciebie i zapytał o kota, powiedziałbyś, że spadł z drzewa i niestety uszkodził sobie łapkę czy nawet dwie.
Następnie zadzwoniłbym za kolejne dwa dni i powiedziałbyś mi, że niestety weterynarzowi nie udało się uratować mojego kota.
Niestety kociak zdechł.
No ale cóż stało się, powiedz mi lepiej co tam u mojej mamy?
Na co przyjaciel spokojnym głosem odpowiedział:
– No więc widzisz przyjacielu. Twoja mama siedzi na drzewie i nie chce zejść.